
WTA Warszawa
Alexandra Dulgheru - Jie ZhengWczorajszy mecz Rumunki z Chinką Li Na był prawdziwym testem formy. Poprzednie konfrontacje Alexandry w warszawskiej imprezie zaskoczenia raczej nie mogły przynieść, gdyż Rumunka potykała się ze słabszymi na dzień dzisiejszy od siebie rywalkami. W meczach z Bondarenko , Bacsinszky i Pironkovą Dulgheru nie oddała seta i nadzwyczaj łatwo dobrnęła do półfinału zawodów. Piątkowy pojedynek z Li na to prawdziwa huśtawka dla fanów Rumunki, zakończona happy endem. Pierwszy set z przewagą jednego brejka (6:4) i prowadzenie 2:0 wyraźnie uśpiły i uspokoiły Alexandrę. Chinka nie składała broni, odrobiła brejka i od stanu 2:3 zdobyła 4 gemy doprowadzając do wyrównania stanu meczu. Trzeci set ponownie Dugheru objęła prowadzenie, tym razem wyszła aż na 5:1, po czym znów chwila zadyszki i za chwilę Li Na miała 4:5 i własny serwis. Azjatka przegrała w kluczowym momencie podanie, po prawie 2,5 godz. gry Rumunka awansowała do finału imprezy.
Sylwetkę oraz styl gry Rumunki przybliżałem kilkukrotnie. Jak podkreśla w jednym z wywiadów Alexandra warszawski turniej to dla niej coś niesamowitego. Odpowiada jej tu wszystko: kort, atmosfera, warszawski klimat ( w poprzednim roku podobna pogoda, finał z A. Bondarenko bodajże 2 razy przerywany z racji deszczu). Rumunka ma tutaj punkty do obrony, a o RG będzie myślęc najprawdopodobniej od wtorku, kiedy to rozegra swoj pierwszy mecz z Lucie Hradecką ( Alexandra rozstawiona z 32)
O niebo łatwiejszą przeciwniczkę miała w połówce imprezy Chinka Zheng. Typowana przez wielu obstawiających do szybkiego wyjazdu na paryską imprezę Jie, dość niespodziewanie znalazła się w finale zawodów. Chociażby dlatego, że do tej imprezy Chinka na nawierzchni ziemnej zagrała 2 turnieje i w żadnym nie zdołała przebrnąć pierwszej rundy, a porażki z emerytką Mediną czy słabiutką Camerin to niezbyt dobre świadectwo dyspozycji Zheng. Jeśli porównamy przeciwniczki obu finalistek Jie miała dużo trudniejszą drogę, pokonanie Woźniacki (znów kontuzja Dunki), solidnej na ziemi Garbin, czy typowego średniaka Govortsovej to trochę wyższe poprzeczki niż rywalki Dulgheru w pierwszych rundach. Tylko ten półfinał jakiś taki z rodzynkiem

. Węgierka Greta Arn, ktorej przyznam się szczerze wcześniej nie widziałem na oczy nie miała prawa zagrozić wczoraj Chince. Planowe dwusetowe zwycięstwo Zheng, choć drugi set bardzo wyrównany. Dodatkowo Jie do wczoraj grała w parze z Hsieh debla, po pierwszym przegranym secie Chinka z Tajką oddały spotkanie przeciwniczkom.
Jie Zheng- obecnie 27 lat, od 2002 roku w zawodowym tenisie. Karierę swą budowała najpierw od rywalizacji deblowej, gdzie od 2005 roku wygrała 11 turniejów w grze podwójnej. W singlu 3 wygrane imprezy (ostatni raz aż 4 lata temu, głód sukcesu ?) Obecnie 26 w rankingu WTA, niska ( co chyba z racji narodowości nie dziwi

), praworęczna, bardzo szybka zawodniczka, dobiegająca często do piłek wydających się nie do wyciągnięcia. Bardzo dobra w defensywie, nazywana często chinskim murem, uderzenia Chinki bardzo głębokie, ciasne, największa broń bekhend, największy mankament serwis, który stwarza rywalkom duże możliwości do ataku.
Jak nie tu, to gdzie ? Jak nie teraz to kiedy ?
Rumunka wciąż jest na razie typowym tenisowym średniakiem, i to może być jej jedyny tegoroczny triumf w jakiejkolwiek imprezie touru. Punkty do obrony + forma na przyzwoitym poziomie oraz wyraźne symptomy Warszawy jako szczęśliwego miejsca dla Rumunki przekonują mnie do zagrania na Dulgheru ...
typ:
Dulgherukurs: 1.78
Pinnacle