U nas w rodzinie pierwszym autem był kanciak
Moja pierwsza fura, dostrałem jak mój tata zmieniał auto,
lekko ze mną nie miał ale za to jak się lekko podlał w większej kałuży to w 5 minut przywracałem go do życia,
ale uczciwie trzeba oddać, że poczciwy samochód, nalatał się ze mną okrutnie i najlepsze, że tylko raz na starej A2 zaniemógł i jakiś koleś, Warszawiak, się Starem z plandeką zatrzymał i załadowaliśmy go jakimiś dechami na pakę i mnie do Poznania zawiózł i zładował pdo chatą, a za fatygę chciał tylko na flaszkę bo "paliwo i tak miał firmowe"

a koleś mi utkwił w pamięci do dziś
