Ja tam się nie znam ale jak ja "grałem" w piłkę nożną, to znajomy na "kacu" tak się starał, że w czasie meczu musiał sobie zwymiotować, za linią boiska oczywiście. Po czym wrócił szybciutko i dalej grał tak, że po meczu nie bardzo dał radę cokolwiek powiedzieć. Bo każdemu zależało, mimo że na wyjeździe.
A Ci sobie biegają jakby grzyby zbierali! Fryz ułożony, jakieś "pilingi", czy jak to się zwie, porobione, korkotrampki w kolrze seledynowym (to taki zielony) i gwiazdki wielkie! O!
