No ja piłę tą vodeczkę raz w parku z kumplem i wchodziła jak złoto. Bez przepity całość zrobiliśmy
Osobiście park mi się kojarzy z liceum i takimi zagranicznymi trunkami jak Remoff, Bałtika albo Black Death. To wyroby z najwyższej półki naszych braci Rosjan z Kaliningradu

Gdy człowiek przeżyje pice tych wynalazków, to później żaden wynalazek mu nie straszny.
Z kolei już na studiach, na pierwszym roku jechaliśmy z gwinta Starogardzką w parku koło akademików Politechniki

Jak sobie przypomnę te czasy, to aż się łezka w oku kręci

A teraz człowiek już się postarzał i poniżej Maximusa/Bolsa/Nemiroffa, często również Finlandii i Absoluta nie zejdzie. We łbach się przewraca od tego dobrobytu
