Ja rok temu napisałem, że mam dość zabawy w podchody, jakichś gierek i tego typu rzeczy. Ostatnio zauważyłem, że nie znam fajnej ładnej sympatycznej inteligentnej panny z charakterem, która jest a) sama b) zainteresowana

Imprezy, bajery - fajnie, coś tam się działo/dzieje/będzie się działo, ale zaczynam naprawdę wątpić czy w ogóle możliwe jest, żebym był w stałym związku z kimś, kto mi się mega podoba, dobrze się przy niej czuję, zależy mi itd. Bez kitu mam wrażenie że jest to już coś z gatunku science-fiction, szczęśliwie sie zakochac (zakochać w ogóle?)
I z jednej strony nie wiem czy się tym martwić, czy się tym cieszyć. Żałuję, wiadomo - ale z drugiej strony może to i lepiej, że od ponad roku się w żadne kłopoty nie ładuję ?
Poznałem jakiś czas temu fajną dziewoję, widzieliśmy się kilka razy, można powiedzieć że wiemy o sobie już naprawdę dużo. Ale jest zajęta od dawna i na żadne zmiany się nie zanosi, choć ostatnio powiedziała że gdyby była sama to pewnie chciałaby ze mną być

W zasadzie (a nawet - na pewno) mogę powiedziec tak samo, ale nie chcę patrzeć na to z tej strony żeby się nie sparzyc - i powiem wam, że jest fajnie. Ot naprawde dobra znajomosc (przyjaźń :?) z osoba płci przeciwnej

No i tylko w tym Tallinnie tak troche przykrość że nikt nie tęskni za muppetem...

Samotność na starość? no tak za 6 lat chyba się poddam, na razie - niech żywi nie tracą nadziei, mimo wszystko

"są suki próżne - one są 'zbyt fajne'
są sztuki luźne - one są fajne naprawdę"