"Po cięzkiej walce ze wszystkimi aferzystami i uszczśliwieniu narodu, jaśnie oświecony premier tusk, wybrał się na zasłużony odpoczynek do pięknego danzig. jednak na miejscu stwierdził, że nie ma gotówki. niezrażony wyciągnął z keszeni książeczkę pko na której miał odłożone, uczciwe 350pln. poszedł na pocztę by wypłacić gotówkę. jednakże na miejscu okazało się ze zapomniał dowodu. Kasjerka nie może zrealizować wypłaty. donaldutusku mowi: to przecież ja, Wasz ukochany premieru, nie poznaje mnie pani? -nie poznaję, może jakoś tusku udowodni, że to on ci jest. jak przyszedł do nas krawczyk to zaśpiewał ;parostatek", małysz pokazał piękne lądowanie telemarkiem, a pan jak może udowodnić swoją tożsamosć? donaldu zaczął myśleć, myśleć, myśleć... w końcu mówi: -wie, pani, przychodzą mi do głowy same popierdolone pomysły... -oczywiście, Panie Premierze, już wypłacam"
